"Penys envy" jest najbardziej "popową" płytą w dorobku Crass, łatwo wpadającą w ucho. Crass byli odbierani jako bardzo mocna "męska" kapela. Ciężka muzyka, prawie awangardowy hałas. Czarne, przypominające, faszystowskie mundurki. To wszystko było odbierane jak postawa "macho", element feminizmu, który przecież towarzyszył kapeli od początku, gdzieś w tym wszystkim się gubił. Teraz przyszedł czas na frontowy atak. Eve Libertine i Joy de Vivre śpiewają, tak śpiewają, a nie wykrzykują, teksty może nawet ostrzejsze, niż koledzy z zespołu na poprzednich płytach. Tekst kawałka "systematic death" uważam, za jeden z najlepszych w historii kapeli. Teksty o związkach, o miłości z krytyką instytucji jaką jest małżeństwo. Do płyty był dołączony flexi disc formacji pod nazwą Creative Recording and Sound Service z piosenką "Nasz ślub" z parodią na pseudoromatnyczne kawałki o miłości.
recenzja z :
http://crass.pl/wywiady/penis_envy_album_1981_219.html
Słuchałem w 1999 roku podczas pobytu w Londynie.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz