niedziela, 18 marca 2012

Jafia Namuel - Roots & Culture

Jafia Namuel powstała w Pile w 1994 roku. Od początku swego istnienia muzycy postawili na korzenne reggae, przez kilka lat pracując nad oryginalnym brzmieniem, które zawdzięczają instrumentom i wzmacniaczom z lat siedemdziesiątych. Brzmienie zespołu i głos lidera grupy Dawida Jamala Portasza spowodowały, że Jafia zyskała miano najbardziej jamajskiego zespołu w Polsce i stała się objawieniem na rodzimej scenie reggae. Muzyka Jafii pozbawiona była naleciałości punkowych, czy rockowych, co było w latach 90-tych domeną wielu polskich zespołów grających reggae. Jafia Namuel grała klasyczne, jamajskie roots reggae, a Dawid Portasz używał nawet w swoich tekstach jamajskiego dialektu. Wszystko to sprawiało, że ludzie, którzy słyszeli muzykę Jafii po raz pierwszy, dziwili się, że jest to zespół z Polski, a wokalista jest biały. W 1996 roku ukazała się debiutancka płyta Roots & Culture, która była przede wszystkim świadectwem fascynacji jamajskim roots-reggae. W recenzjach i opiniach krytyków powtarzały się opinie, że Jafia Namuel najbardziej spośród polskich grup zbliżyła się do jamajskiego brzmienia roots reggae lat 70-80. Płyta spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem fanów, a także - co było ważne w karierze zespołu - z bardzo dobrą oceną fachowców. Na debiutanckiej płycie znalazł się między innymi utwór Pozytywne myślenie, który na tyle spodobał się Jurkowi Owsiakowi, że ten wybrał go na ogólnopolski hymn Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Utwór ten został wydany w 1998 roku na singlu VOO VOO i JAFIA NAMUEL Karnawał; Pozytywne Myślenie. Był to singiel promocyjny WOŚP, który był emitowany wielokrotnie w większości stacji radiowych w naszym kraju, dzięki czemu popularność Jafii Namuel bardzo szybko wykroczyła poza słuchaczy muzyki reggae.

Jafia Namuel - Roots & Culture

Lista utworów:

01. "Questions"
02. "Praise his name"
03. "U wanna know"
04. "Face of the earth"
05. "Pozytywne myślenie"
06. "Reedmer"
07. "Where is truth"
08. "Barriers"
09. "I pray"
10. "Right out on the way"
11. "World of speed"
12. "Watch out"



Kasety słuchałem w latach 1996 - 2009.

czwartek, 15 marca 2012

Citizen Fish - Free Souls In A Trapped Environment

Kasetę nabyłem w 1997 roku z myślą o wakacjach w Hiszpanii.







Artrosis - Pośród kwiatów i cieni

Płytę Artrosis na taśmę zrzuciłem w 1999 z myślą o londyńskich wojażach.

Po niżej trzy różne recenzje tej płyty :

Artrosis... Róża zerwana w Krainie Wyobraźni... Łza spływająca z twarzy zniszczonego posągu... Melodia śpiewana nocą przez wiatr... Tak wspaniałej muzyki, pełnej emocji, uczuć i piękna w wykonaniu polskiego zespołu nie słyszałem już od dawna. Trudno jest mi opisać moją reakcję przy spotkaniu z tak nieziemską wręcz sztuką! Tańczyłem, śpiewałem, płakałem, granica pomiędzy rzeczywistością a snem stawała się coraz bardziej niewidoczna. Czym jest ta muzyka? Czy istnieją słowa mogące wyrazić moje uczucia, towarzyszące obcowaniu z tymi artystami?

Próbę zaliczania "Artrosis" do metalu lub jakiegokolwiek konkretnego gatunku muzycznego uważam za absolutny bezsens i stratę czasu. Muzyka tej grupy wykracza poza wszelkie style oraz standardy, łączy drapieżność, szaleństwo i smutek ze spokojem, najwyższym pięknem i erotyką! Poruszający, absolutnie wspaniały głos Medeah dotrze do głębin waszej duszy, obudzi najskrytsze pragnienia i marzenia, delikatne klawisze pozwolą poczuć majestat i chłód nieskończonej nocy, rewelacyjne gitary napełnią was nieziemską energią. O wokalistce Artrosis należałoby powiedzieć coś więcej. Ma ona ogromne możliwości głosowe, potrafi śpiewać niezwykle drapieżnie ("Morfeusz", "Dwie Drogi"), jak i bardzo spokojnie oraz wzruszająco ("Pośród kwiatów i cieni", "Ja,", "My" - trochę w stylu Loreeny McKennit!). Trudno jest mi nie wspominać o bardzo niezwykłych, jak na polską muzykę, poetyckich tekstach. W każdym wrażliwym na piękno słuchaczu wywołają na pewno wielkie emocje. Warto zaznaczyć, że Artrosis nie uległo jeszcze masowej manii na "angielszczyznę" (chociaż za granicą można kupić ich albumy tylko w wersji angielskiej - potrzeby rynku, to smutne!).

"Pośród kwiatów i cieni" to wielka wyprawa w głąb duszy, do źródeł smutku i radości. Jest to również podróż w zagubioną wśród hałasu i zła, zapomnianą przez nas Krainę Baśni. To spotkanie z nocą, pięknem i głęboko zakorzenionym w nas lękiem, które powinien przeżyć każdy kochający sztukę i poezję słuchacz. Cieszę się, że ten świat nie uległ całkowicie złu i nienawiści!

autor: Miki(S)

www.rockmetal.pl/recenzje/artrosis-posrod.kwiatow.i.cieni.3.html"


Jeśli lubicie nastrój zadumy, marzycielstwa i onirycznej melancholii, muzyka Artrosis jest czymś, co może się Wam spodobać. Jest w niej ów specyficzny klimat i romantyzm, ociera się ona jednocześnie o sztukę i o kicz, tak charakterystyczny dla produkcji spod znaku średniowiecznych, strzelistych katedr. Fakt, nie każdemu musi się to podobać, ale to już tylko kwestia gustu.

Trzeci studyjny album, pod tytułem nie pozostawiającym wątpliwości co do tego, co można usłyszeć, jest niejako kontynuacją tego, co ekipa z Zielonej Góry pokazała na "Ukrytym wymiarze", choć są także pewne zmiany. I jest, co trzeba przyznać, nieco lepiej, przynajmniej pod względem brzmienia.

Znowu mamy do czynienia z tworem bardzo spójnym. Zastosowane na „Ukrytym wymiarze” rozwiązanie co do przejść między utworami sprawdziło się i tym razem. Kawałek przechodzi w następny bez zbędnych dysonansów, dzięki czemu ma się wrażenie jednolitej całości. W przypadku produkcji okołogotyckich jest to bardzo duży plus.

Pod względem muzycznym również spisano się nie najgorzej. Melodie i riffy może nie są szczególnie skomplikowane, ale nader przyjemne, idealne do nucenia pod prysznicem. I, co jest cechą charakterystyczną nieco bardziej prostej muzyki, niektóre motywy silnie wkręcają się w głowę, jak na przykład motyw z utworu tytułowego, czy z „Białej karty”. Ot, sporo łatwo wpadających w ucho, ładnych melodii.

Brzmienie utworów jest bardzo czyste i harmonijne. Tym razem żaden z instrumentów nie jest przytłoczony, wszystko jest nieźle zgrane i na swoim miejscu.

Przewodnią funkcję znowu pełnią klawisze. To one budują ten specyficzny klimat oniryzmu i melancholii, tak charakterystycznych dla muzyki Sztuki Róż. Miejscami brzmią one bardzo przestrzennie, choć niekiedy ich rozbudowane partie nieco przytłaczają utwory („My”, „Nieprawdziwa historia cz. I”, która mogłaby się spokojnie oprzeć na samej gitarze). Jednak, trzeba to przyznać, w większości przypadków są dobrze dopasowane („Biała karta”, „Pośród kwiatów i cieni”).

Zmiana gitarzysty wyszła muzyce na dobre. Tym razem instrument tan ma więcej do powiedzenia, jego partie są bogatsze, a riffy ostrzejsze. Muzyka dzięki temu brzmi mocniej, bardziej drapieżnie. Więcej jest tutaj w brzmieniu metalu, niż gotyku, w każdym razie w porównaniu z „Ukrytym wymiarem”. Gitara także ma swój udział w tworzeniu klimatu, niekiedy płacząc, niekiedy grzmiąc („A ja”, „Kolejny rozdział”). Sporo jest tutaj riffów mających swoje źródło w klasycznym heavy metalu („Kolejny rozdział”– bardzo fajna solówka, podobnie jak na początku „…”).

Wokalnie także nastąpił postęp. Medeah zrezygnowała z zaśpiewów niskim głosem, i choć stosuje upiorne, closterkellerowe wokalizy, nie brzmią one już tak przerażająco. Śpiew jest niekiedy bardzo delikatny i aksamitny („Pośród kwiatów i cieni”, „Biała karta”, „Nieprawdziwa historia cz. I”), innym razem mocniejszy, bardziej dociśnięty („Morfeusz”, „Dwie drogi”). Niestety, Magda nie darowała sobie swojego wysokiego, jęcząco– wyjącego „nanainanana”, które niekiedy brzmi nieco śmiesznie i kaleczy utwór. Cóż, od początku była to cecha charakterystyczna wokalistki Artrosis…

Niestety, największą bolączką tej płyty są znowu teksty. Podchodzą one pod twórczość infantylnych, zakochanych gotek, względnie gotek z depresją. Ile można podkreślać to, że piołun jest gorzki, a człowiek jak biała karta? Niektóre metafory, jak dryfowanie w samotności, czy opadająca kurtyna teatru w ogóle do mnie nie trafiają. Jednym słowem: kicz wysokiej klasy.

„Pośród kwiatów i cieni” to dowód na to, że grupa zrobiła od swojego debiutu spore postępy. Sprawnie wykorzystano to, co było dobre na „Ukrytym wymiarze”, dodano owe mocniejsze brzmienie gitar, ograniczono niskie wycie i od razu zrobiło się lepiej. Nowy album spokojnie można określić mianem gotyckiego metalu. Dobra rzecz dla romantyków i marzycieli wszelkiej maści.

http://www.heavymusic.pl/recenzje/artrosis-posrod-kwiatow-i-cieni-floe

Kiedy przesłuchałem w domowym zaciszu nową płytę Artrosis, oprócz zachwytu nad jej zawartością, przepełniła mnie też radość. Radość z faktu, że w Polsce, gdzie ambitna rockowa muzyka musi z trudem torować sobie drogę, powstają takie płyty.

Jak opowiadała mi Medeah, ta nowa płyta miała być w zamierzeniu koncept-albumem. Czy to się udało? Chyba tak. Pomiędzy utworami nie ma przerw - bardzo zgrabnie łączą się one w jedną muzyczną historię, a teksty napisane przez wokalistkę mniej lub bardziej nawiązują do poetyki snu. Zabrakło jedynie pewnej muzycznej, powtarzającej się cody, której obecność w przypadku koncept albumu, zawsze jest mile widziana. Ale to tylko mało istotny zarzut. Naprawdę, bo każdy, kto poświęci tej muzyce choć trochę uwagi, z pewnością przez długi czas pozostanie pod jej wrażeniem.

Na "Pośród kwiatów i cieni" jeszcze raz wyraźnie widać kompozytorską zręczność tandemu Stupkiewicz-Niedzielski. Utwory nie popadają w banał, o co łatwo przecież w przypadku gotyckiego metalu - każdy numer ma w sobie tę iskrę, która sprawia, że ma się ochotę do niego powrócić i że łatwo odróżnić go na tle pozostałych. Już po kilku przesłuchaniach w pamięci pozostaje utwór tytułowy, z posępnym intrem i bajecznie pięknym refrenem, w którym Medeah pokazuje swoje spore wokalne możliwości.

Uważny słuchacz zwróci pewnie uwagę, że na tym nowym krążku głos wokalistki wyraźnie dominuje, owszem - doskonale współgra z resztą instrumentów, ale króluje na pierwszym planie. Nie można również nie docenić instrumentalnych umiejętności Maćka Niedzielskiego - klawiszowe partie w jego wykonaniu robią wrażenie. Jak napisałem - na tej płycie nie ma słabych punktów - mroczna "Nieprawdziwa Historia cz. I", niepokojąca "Biała Karta", trochę closterkellerowaty "Morfeusz" (to nie zarzut), czy wspomniany już, przepiękny utwór tytułowy to wyborne, gotyckie kompozycje. Co ważne - mogą one przypaść do gustu nie tylko sympatykom gotyku, dlatego zachęcam wszystkich amatorów dobrego rockowego grania - sięgnijcie po tę płytę.

Autor: Darek Świtała Źródło: Metal Hammer

http://muzyka.onet.pl/gatunek/rock/artrosis-posrod-kwiatow-i-cieni,109844,4631590,plyta-recenzja.html


















Arcana - Dark Age of Reason

Kolejny poranek następstwem nocy kolejnej z życia szczutego wzniosłym neoklasycyzmem, w dźwięki muzyki żarliwie przelanym, by z niej swym patosem wprost w uszy mi "ściekał". Dziś budzić mnie miały łzy bogów naszych, i tak też się stało choć nie przypuszczałem że tak głośny będzie to lament. A przecież był to zaledwie początek, poczciwe preludium do świata z angielska "Dark Age of Reason" nazwanym, świata autorstwa i projektu Arcany i nic to że od dawna – jak na muzyczne obszary – zakątek ten, ta płyta w odtwarzaczach już gości, skoro tak piękne nuty zawiera, że po latach... 15 oczy mi szeroko otwiera, nie mniej ciekawe niż same uszy dźwięków tak gracko skomponowanych w historię bądź co bądź ponurą.
Ponurą bo w szaty melancholii przybraną, tak dumnie powiewające na wietrze, tak dumnym wiatrem smagane że tylko pozostaje mi przystać na ten romantyzm muzyczny w patosie i egzaltacji zaklęty. Więc zgoda, niech 10 pieśni cudownych, uderza z niekłamaną pasją w moje serce, niech złotowłosy anioł smutku prowadzi mnie do raju i niech nie zapomnę że to utopia, że za 38 minut podróż się skończy i nastanie cisza, podobna zresztą, do tej przed burzą.... Harmonia dźwięku tak wdzięcznie utkanego na podobieństwo klasycznych wzorców staje się tłem dla słów niezwykle ważnych które właśnie przed burzą wybrzmiały, słów o nadziei, że kłamstwa dostrzec się uda i o przestrodze by prawdy w nich dłużej nie chować, to z tymi słowami i z ową przestrogą zacznę prawdziwą swą podróż.

Wyposażony we wzniosłą ideę dalej śledzę lot mojego przewodnika. Nie trwa on zbyt długo. Zamieniony w kamień, anioł, teraz przypomina bardziej statuę, przedwczesny monument rażący swym pięknem. Czyżbym to ja przyczynił się do jego upadku? Czy to ja przemieniłem jego serce w kamień? - myślę siedząc na dnie otchłani, smagany chóralnymi zaśpiewami, tak boleśnie drażniącymi moje oczy, że chyba zacznę płakać. Lecz nie, resztkami sił wylewam swój smutek, ból i tęsknotę kończąc tym samym muzyczne dzieło. Nuty spisane zdają się dla mnie jednak wcale nie winią, pragnąc zaledwie pogrążyć. Pośród wąskich pejzaży smutku wędruję ku szczytom swych możliwości gdzie pośród podniosłych tonów, w zgiełku marszowych kroków, gdzieś na granicy wieków odległych, tak srodze godzony zostaję słowami: "Jest, już za późno, nic nie możesz zrobić", że bez namysłu popadam w żałobę, trwając w niej aż do końca.

Wyrwany z "mrocznego wieku" przedłużającą się ciszą, pozostałem sam ze swoimi myślami. Piękna opowieść w jeszcze piękniejszej muzyce skąpana zdaje się zrobiła na mnie wrażenie. Może to wina nocy zbyt krótkiej, a może to czar Arcany zadziałał? Zdaje się że to jednak to drugie, jeśli nie wierzysz sprawdź sam lub sprawdź sama.

Tracklista:

01. Our Gods Weep
02. Angel of Sorrow
03. Source of light
04. The Calm Before The Storm
05. Dark Age of Reason
06. Like Statues in the Garden of Dreaming
07. The Oath
08. ... For my Love
09. Serenity
The Song of Mourning

Wydawca: Cold Meat Industry