niedziela, 31 stycznia 2010

Bootsy Collins - Play With Bootsy

Moim kawałkiem życia jest Groove is in the Heart ...



... … i to właśnie w ostatnich kadrach tego teledysku zobaczyłem pierwszy raz Bootsy Collinsa. Bardzo mnie intrygował ten zakręcony koleżka. W 2002 kupiłem jego nową płytę : Play With Bootsy . Muzyka zawarta na niej mogła by się znaleźć na play liście radia z czy s. Bootsy gra komercyjną mieszankę funk, soul, r’n’b oraz hip hopu jaką znamy z MTV. Na płycie wspierają go m.in. Snoop Dogg co jeszcze bardziej podkreśla czysto komercyjny charakter tego wydawnictw. Kasety słuchałem w latach 2002 – 2004 kiedy dojeżdżałem na biliarda do Wesołej. Muzyka idealna jako niezobowiązujące tło do gry w snookera.

Teledysk do utworu tytułowego z udziałem Snoop Dogga:






czwartek, 28 stycznia 2010

Dragi to Syf chili Trup The Beatels z Mózgu.

Ulubiona kaseta rowerowa. Zgrana na taśmę w celu słuchania w trakcie dojazdów rowerowych na Uniwersytet Warszawski. Słuchana w trakcie pielgrzymi rowerowej do Paryża gdzie odbywały się w 1997 roku Światowe Dni Młodzieży. Oraz w ciągu dwóch lat 2002 – 2004 codziennych rowerowych podróży wzdłuż trasy siekierkowskiej, z Stokłosów do Wesołej i z powrotem.





Recenzja z Mózgu chili Mózg.art.pl:

"TRUPY postawione na nogi gorączką psychodelicznego lunatyzmu i nostalgiczną tesknotą za harmoniami i pejzażami THE BEATLES. To album wypełniony piosenkami, które zachowując walory atrakcyjnych przebojów, są intrygujące myzycznie i tekstowo.

Jakie utwory może proponować zespół o nazwie TRUPY? Co się dzieje, gdy wyśmienici - i nieco ekscentryczni - muzycy z pogranicza jazzu i rockowej awangardy przypominają sobie o swej dziecięcej fascynacji piosenkami THE BEATLES?
W tym konkretnym przypadku albumu "Songs For Genpo" są nie tylko żywe, ale swoim charyzmatycznym humorem, nieokiełznaną wyobraźnią i zdolnością do mądrej, przenikliwej refleksji, potrafią zawstydzić niejednego artystę pozostającego w pełni władz umysłowych i cieszącego się najlepszym zdrowiem. TRUPY postawione na nogi gorączka psychodelicznego lunatyzmu i nostalgiczna tesknota za harmoniami i pejzażami THE BEATLES skomponowały wielowątkową muzyczna mozaikę wyznaczana, nie pozbawiono konsekwencji, surrealistyczna logika. "Songs For Genpo" to album wypełniony piosenkami, które zachowując walory atrakcyjnych przebojów, obfitują w intrygujące rozwiązania muzyczne. Poszczególne utwory składają się na barwną i trzymającą w napięciu podróż poprzez style i kanały jakie objawiły się w muzyce pop, rocku i jazzie na przestrzeni ostatnich 30 lat. Nad "Songs For Genpo" wyraźnie unosi się duch THE BEATLES, daje o sobie znać koncepcja wielokulturowego kalejdoskopu wymyślona na "Revolver" i charakterystyczne harmonie. Znalazł się tu nawet fantastyczny cover "I Want You". Ale na THE BEATLES muzyczne życie pozagrobowe się nie kończy. Pojawia się free-rockowa non estetyka grana w duchu wczesnego FRANKA ZAPPY, soczyste free-jazzowe sola deciaków, smaczki z kręgu rozimprowizowanej kontemplacji a la MILES DAVIS na "In The Silent Wave". Biegun rockowy wytyczają wyraziste i esencjonalne elementy hard rocka, heavy metalu, punk rocka i funka, nawiązania do THE DOORS. Dochodzą do głosu echa najlepszych rodzinnych korzeni przypominające o klimatach Gdańskiej Sceny Alternatywnej, czy to w postaci bakcyli psychodelii, nie mniej mobilnych od tych wychodzących z APTEKI, czy tez w bezpośrednim nawiązaniu do przepięknej kompozycji "The Enemy" z repertuaru OCZI CZIORNYJE.

Jeżeli na horyzoncie pojawia się nowa polska płyta - zaskakująca i odkrywcza wszystko wskazuje na to, iż powstała ona w gronie jassowców, czyli artystów z trójmiejsko-bydgoskiej sceny nowej muzyki improwizowanej. Tak było i tym razem. Dobra cecha jassu jest to, ze każda kolejna płyta z tego kręgu jest inna. Frapująca strategia jassu została zachowana, ale tym razem jej niezniszczalne chwyty - inteligentna zmyłka, kreatywna dezorientacja i pogodna kpina i zacięcie do zacierania granic pomiędzy stylami i nastrojami prowadza słuchacza do nad wyraz miłego, zaskakującego odkrycia przebojowych piosenek. Właściwe jassowcom poczucie humoru i ich muzyczny smak sprawiły, iż charakterystyczne tradycje zostały zestawione w niespotykanych konfiguracjach, opatrzone odpowiednimi aranżacjami i instrumentacjami, a w dodatku osadzone w smakowitym undergroundowym klimacie. Czy zastanawialiście się jak może brzmieć klarnet basowy w piosence THE BEATLES? TRUPY udzielają odpowiedzi wyprzedzających najśmielsze z tego rodzaju pytań. Ale równocześnie wykazują się pełną wyczucia znajomością wymogów poszczególnych konwencji.

Trzon składu TRUPÓW stanowią jego instrumentaliści na codzień grający w grupie MIŁOŚĆ. Wbrew pozorom ta grupa, uznana przez czytelników "Jazz Forum" - jazzowym zespołem 1995, nie ma nic wspólnego z mainstreamem. Potwierdza to nie tylko muzyka MIŁOŚCI, ale tez aktywność jej członków poza macierzysta formacja. Saksofonista Mikołaj Trzaska prowadzi własny zespół ŁOSKOT, mający na koncie etniczna płytę "Koncert w Mózgu", gościnnie koncertował i nagrywał z VARIETE i BIG CYCEM, a ostatnio podjął współpracę ze ŚWIETLIKAMI. Perkusista Jacek Olter "obsługuje" praktycznie każde przedsięwzięcie improwizowanej awangardy jazzowej lub rockowej. Można go usłyszeć w ŁOSKOCIE, KURACH i INŻYNIERZE KAKTUSIE. I wreszcie inicjator tego przedsięwzięcia - Ryszard Tymon Tymański - kompozytor, tekściarz, wokalista, basista i gitarzysta, lider MIŁOŚCI, KUR, TRUPÓW, uczestnik słynnych ujawnień TOT ARTU, członek grupy poetyckiej Zlali Mi Się Do Środka, współautor uwspółcześnionych wersji "Przygód Tomka Wiknowskiego" i "Chłopów". Całe to trio, wyznaczające ten nieobliczalny biegun MIŁOŚCI, można spotkać w TRUPACH. Składu dopełniają wytrawny instrumentalista i improwizator, równie czynny na scenie jassowej, gitarzysta i basista Tomasz "Święty" Hesse, lider INŻYNIERA KAKTUSA oraz wokalistka Marta Handschke. A więc osobliwe, bo piosenkowe, jassowe spotkanie na szczycie? Z pewnością, ale nie tylko. To również jeszcze jedno głębsze spojrzenie na te fascynujące osobliwości artystyczne.
Tymon, który jako tekściarz kojarzony był dotąd zazwyczaj z ekscentrycznymi poematami o barokowym nieumiarkowaniu i kwiecistości języka, często wymyślanego na te okazje, na albumie "Songs For Genpo" zamieścił teksty osobiste, czytelne i nad wyraz komunikatywne. Fakt, iż część z nich została napisana po angielsku łączy się z osoba adresata tych piosenek. Jest nim Genpo Sensei buddyjski nauczyciel Tymona. Niezależnie od tego, czy utwory utrzymane są w nieprzebierającej w środkach poetyce protest-songu, czy też w intymnym tonie dojrzałej egzystencjalnej refleksji, za każdym razem przenika je subtelna nić mądrości zen, album wieńczy natomiast najprawdziwsza mantra. Aura filozofii Wschodu sprawia, iż "Songs For Genpo", choć nie kryje mrocznych stron życia, to w istocie płynąca wprost z serca transmisja jasnych, pozytywnych wibracji."

Fugazi - In On The Kill Taker

Kasetę wydaną przez Dischord Records; niezależną oficynę wydawniczą założoną przez lidera Fugazi Iana MacKay'a; kupiłem podczas mojej trzeciej pielgrzymki do wspólnoty ekumenicznej Taizé. Ian MacKaye na przełomie lat 90. miał na mnie taką siłę oddziaływania, jak Bob Dylan w latach 60. na pokolenie dzieci kwiatów. Kasety słuchałem nieprzerwanie w latach 1993 – 2004.








środa, 27 stycznia 2010

Nie przejdziemy w glorii do historii, nie jesteśmy też grupą Clash

Kaseta ta, to klasyczne the best of … zgrany w nie istniejącym już Digitalu z myślą o słuchaniu w trakcie pielgrzymki autokarowej do chrześcijańskiej wspólnoty Taizé. Jako, że składankowy The Clash sprawdził się znakomicie w trakcie podroży do Francji, zabrałem go na wyjazd autokarowy do Londynu gdzie też dawał radę.
Składak z największymi hitami The Clash utrzymywała się w latach 1991 – 1998 na czele mojego kasetowego box office.
Została zdetronizowana dopiero przez Mano Negre i Manu Chao a Ci spadli z piedestału na skutek zetknięcia się z muzyką nowojorskiego Gogol Bordello.





czwartek, 21 stycznia 2010

Bruhaha

Bruhaha to mój ulubiony album Lecha Janerki o którym sam autor w wywiadzie dla Tylko Rocka mówi:

Tym razem dałem dużo swobody muzykom i patrzyłem, co się wydarzy. Jest tam troszeczkę jazzrockowych historii ze względu na ambicje gitarzysty i perkusisty.(...) Było trochę lżejszych rzeczy - żarty z festiwalu piosenki aktorskiej w Bóltarga. Była 'Lubią nas' - piosenka do której jestem bardzo przywiązany. Może nie jest najmądrzejsza, ze wszystkich jakie napisałem, ale na pewno zawiera kawał mojego myślenia. Nie bardzo wierzę ludziom, którzy mówią, że mnie lubią. Bardzo mi się podoba pierwsza zwrotka 'Kalafiora' - uważam, że jest świetnym opisem tamtego czasu. Ta płyta miała ostrzej brzmieć. Pogubiliśmy się trochę przy zgrywaniu. A i nagrywanie szło z pewnymi problemami. Brzmienie takie mało konkretne, nie wiadomo jakie. Może kilka numerów mogłoby nie być na tej płycie - mówię o zroście słów z tekstem. Tekst 'Chcę tego' bardzo mi się podobał - informacja jest słuszna, ale w połączeniu z muzyką jakoś nie zadziałała. 'Jualari' w naszej obecnej wersji koncertowej też jest 10 razy lepszy niż na 'Bruhaha'. Rafał Paczkowski się wystraszył, zrobił to na miękko. Za to jego 'Nagan' był lepszy od naszego.”
— Lech Janerka, Tylko Rock 8/96

Słuchałem namiętnie w latach 1994 - 2002







środa, 20 stycznia 2010

Po Prostu prawdziwych wieśniaków już nie ma

Chyba, że są to muzycy Po Prostu. Dla niektórych to żywa legenda punka 77 ale ja kwalifikuję Po Prostu jako ludyczny kabaret okraszony prostymi punkowymi riffami.
Zespół zadebiutował około roku 1986 ale ja z jego muzyką zetknąłem się prawie 10 lat później za sprawą wydanej w 1995 kasecie "One Hate Doktorate". Po mimo prostej wręcz prymitywniej formy muzycznej tak bardzo odbiegającej od moich muzycznych upodobań kaseta ta gościła nieprzerwanie w moim przenośnym odtwarzaczu w latach 1995 – 1999.






wtorek, 19 stycznia 2010

DJ Spooky - Songs Of A Dead Dreamer

Pionierski album illbientu. Eksperymentalny splot dubu, hip-hopu, drum'n'bassu, downtempo, abstract hip-hopu i dark ambientu. Mroczna, ciężka i psychotyczna muzyka oparta na niepokojących post-industrialnych szumach. Słuchałem nieprzerwanie w latach 1996 – 2002.



poniedziałek, 18 stycznia 2010

Niebo nad Berlinem

Będąc w 7 kl. szkoły podstawowej obejrzałem film Wima Wendersa „Niebo nad Berlinem”. W filmie najbardziej zafascynował mnie koncert Nicka Cave na którym Anioł Daniel spotyka akrobatkę cyrkową Marion. W jego muzyce uwiodła mnie apokaliptyczność i to właśnie Ona stałą się moją pierwszą muzyczną miłością, to właśnie dla niej zrzucałem na taśmę w nieistniejącym już niestety warszawskim Digitalu: Throbbing Grist, Curent 93,Coli, Psychic TV, Laybah, Nurse With Wound. Zanim jednak dowiedziałem się o możliwość zgrywania płyt CD na taśmę a możliwość taka istniała w Polsce do czasu uchwalenia ustawy anty pirackiej nabywałem oryginalne kasety za dolary lub bony PKO w Pewexie. Pierwszym moim dewizowym podjęciem była kaseta: NICK CAVE & THE BAD SEEDS - KICKING AGAINST THE PRICKS, którą słuchałem z takim maniackim zacięciem, że zostało mi po niej tylko pudełko które stało się domem dla zrzuconego na taśmę PIL - First Issue a wiele lat później dograła się Masala – Masala.

PIL - First Issue



Masala – Masala







niedziela, 17 stycznia 2010

Nareszcie, wreszcie najgorsza raga w mieście...


...to nie Ich Troje to 5 G Projekt. Jak dla mnie najlepsza płyta 2004 !!!.

Info dystrybutora:

Ten album to debiut warszawskiej formacji dancehall złożonej z muzyków posiadających bardzo bogate doświadczenia sceniczno - nagraniowe. Na uwagę zasługuje fakt, że jest to pierwszy polski album dancehall, świetnie brzmiący i ekskluzywnie wydany.

Muzycznie album stanowi energetyczną mieszankę stylu śpiewania a’la Sean Paul i najświeższych karaibskich brzmień. Szaleńcze rytmy, niebanalne, oryginalne teksty podlane rasową współczesną jamajską muzyką sprawiają , iż otrzymujemy wybuchową mieszankę, która nikogo nie pozostawia obojętnym.

Przebojowe kompozycje sprawdzają się idealnie podczas domowych balang typu homming, a także na parkietach wielkich klubów typu clubbing. Mimo, iż Cinq G ( 5 G )uprawia po polsku jamajski gatunek, ich muzyka nie nosi w sobie martyrologicznego piętna tzw. polskiego reggae. To muzyka świeża, radosna i śmiało mieści się w światowych standardach.
Euforyczne przyjęcie ponadtysięcznej, zaskoczonej poziomem CINQ G ( 5 G ), publiczności podczas I Jamdance Dancehall Festival potwierdza opinie, iż mamy do czynienia z muzycznym fenomenem.

Charyzmatyczny wokalista Duże Pe to czołowa postać polskiego hip hopu. Lider grupy Radikal Irie (Tomek Konca) ma na koncie kilka płyt ( min. Transmisja) i jest animatorem polskiej sceny dancehall, konsekwentnie, jako dj, producent, muzyk i organizator imprez, promuje współczesną jamajską muzykę. W edycji koncertowej CINQ G wspomagają ERUDEIGREK na bassówce oraz DOKTÓR na perkusji czasami skład poszerzany jest o sekcję dętą.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Trance Mission – "Meanwhile”

Trance Mission – "Meanwhile” to projekt guru sceny transglobal hypnotic – Stephana Kenta. Kent to mistrz rytualnego instrumentu australijskich Aborygenów, didgeridoo. Od zrzucenia na taśmę tej płyty zaczęła się moja przygoda z muzyką etniczną a zwłaszcza z takim jej podgatunkami jak: etno – trans, etno – ambilent czy etno – psychodelia. Muzyka zawarta na tej kasecie towarzyszyła mi nieprzerwanie w latach 1995 – 1997. Słuchałem jej prawie codziennie. Jest to najsilniejsza pozycja w mojej kasetowej kolekcji liczącej ponad 300 „ woluminów ” dla tego też od niej zaczynam mojego bloga. Muzykę zawarta na niej mogę polecić wszystkim zwolennikom mistyczno – ezoteryczno – psychodelicznych podróży.