środa, 28 lipca 2010

Type O Negative - Bloody Kisses

Kasetę kupiłem w 1993 roku w dniu mojej osiemnastki.

Poniżej recenzja z : http://metal.pl/recenzja.php?id=1438

Type O Negative jest jedną z większych legend na metalowym poletku, zespołem, który potrafił stworzyć swój wyjątkowy i unikalny styl. Swoją przygodę z muzyką rozpoczęli od wydanego w 1991 roku albumu Slow, Deep And Hard, lecz prawdziwy rozgłos i sławę przyniosła im płyta Bloody Kisses. I tym właśnie wydawnictwem chciałbym się tutaj zająć.

Pierwsza myśl przychodząca do głowy jest taka, że mimo 14 już lat na karku "Krwawe Pocałunki" bynajmniej się nie zestarzały i nie znudziły. Być może stało się to dzięki rozbudowaniu kompozycji, ucieczce od banału i prostoty. W uszy uderza różnorodność albumu - gotycka nastrojowość przeplata się z punkowym przytupem, hippisowska radość z nostalgią i tęsknotą, wrzaski z zawodzeniami, utwory długie i majestatyczne z szybkimi, mierzonymi uderzeniami.

I ten pierwszy typ utworów właśnie wprowadza nas w świat wykreowany na Bloody Kisses. "Christian Woman" i "Black No.1" to praktycznie najbardziej znane nagrania Amerykanów, tworzące tutaj jedną, majestatyczną całość. Powolne, rozniecające wokół siebie nastrojową aurę, oparte na rewelacyjnych wokalach Steele'a, który mruczy, szepcze, krzyczy, przemawia grobowym głosem, śpiewa wysoko, zawodzi. Po prostu buduje niezwykła atmosferę. A kiedy z jego ust wydobywają się takie wersety jak "Jesus Christ looks like me" czy "Loving you was like loving the dead" aż ciarki przechodzą po plecach! Obie te kompozycje są niezwykłe! Przerwy pomiędzy regularnymi propozycjami urozmaicają różnego rodzaju miniaturki - złowróżbne zaklęcia, dziecięce płacze, jęki i dziesiątki innych dziwnych odgłosów. A po nich następują nagrania dość stylistycznie odległe od siebie. Punkowe i rozpędzone "Kill All The White People", radosne, lekko rockowe "Set Me On Fire”, mroczne "Blood And Fire”, epickie i powolne "Bloody Kisses" czy tęskne i smutne "Can't Lose you". Jednak prawdziwymi perełkami na torcie upichconym przez Type O Negative są numery: "We Hate Everyone" i "Too Late: Frozen". Pierwszy zaczyna się gitarowo-perkusyjną jazdą bez trzymanki upstrzoną wesołymi chóralnymi przyśpiewkami, później jednak przechodzi przez mroczne, industrialne piekiełko (które być może stało się wzorem dla twórczości Rammsteina, kto wie?) aż po pachnące zagubieniem i smutkiem rockowe centrum, powracające jednak znów do punkowego szaleństwa. Drugi utwór także rozpoczyna beztroska i wesołość zmieniająca się jednak w mrok i nieskończoną pustkę, tęsknotę za czymś, czego tak naprawdę nie ma. Słuchacza otacza ciemność i zwątpienie. Wszystko potem wraca do uśmiechniętego, rockowego grania, ale ślad już pozostaje. Te perły w połączeniu z rozpoczynającym to wydawnictwo duetem tworzą moim zdaniem rdzeń Bloody Kisses, przekuwają one produkcję Amerykanów w wielkie dzieło!

Album, mimo dużego garbu wiekowego, bynajmniej się nie zestarzał. Kolejne propozycje zaserwowane nam przez Type O Negative są wielkie, niezwykłe i nieszablonowe. Wiadomo, że całość oparta jest na niesamowitych i bogatych w różnorodność wokalizach Petera Steele'a, ale i instrumentaliści nie pozostali dłużni w budowaniu unikalności stylu zespołu. Jednym słowem Bloody Kisses to dzieło ponadczasowe i basta! Tym, którzy jeszcze nie słyszeli gorąco polecam! Pozostałym zresztą też:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz